|
|
Elfin | 2014, sie 20 14:19
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2014, wrz 22 |
Pierwsze promienie wschodzącego słońca ocierały się o zastygłą na kłosach traw rosę. U wrót Sosarii właśnie stanął nowy strażnik i dumnie wypiął pierś, a nocna straż w końcu mogła udać się na zasłużony odpoczynek. Zaczynał się kolejny zwyczajny dzień na posterunku: kilku wędrowców nieśmiało zakołacze w bramę, a rycerz Lorda Britisha łaskawie pozwoli garstce szczęśliwców wejść, by mogli pisać ich własne legendy... Lub pomagać pisać cudze. Pozostali zostaną zawróceni, by odeszli tam, skąd przybyli.
Oto i jest, pierwszy z nich! Z porannej mgły wyłoniła się normalnej postury postać, w poszarpanym płaszczu i z kapturem na głowie. Prawdopodobnie płaszcz miał kiedyś piękny błękitny kolor i zdobiony był złotymi obszyciami, ale ząb czasu upodobnił okrycie wędrowca do jednej z jakże popularnych w tych stronach szat przywdziewanych w zaświatach. Czujne oko strażnika nie było w stanie dostrzec twarzy nieznajomego, dlatego dla pewności wsparł dłoń na rękojeści swojego miecza i zawołał: - Stój! Kto idzie? Przybysz zatrzymał się i uniósł głowę. Strażnik dojrzał, że usta obcego wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu i odruchowo ścisnął mocniej rękojeść czując, że zaraz może zrobić użytek z miecza. - Odpowiadaj albo nie przejdziesz! - krzyknął rycerz. - Wcale nie chcę wejść... - zaczął nieznajomy - Nie wydaje mi się zresztą, bym był tam mile widziany. Przyszedłem tylko popatrzeć przez bramę, jak ta kraina niszczeje, upada i pogrąża się w zapomnieniu. - O czym ty bredzisz, głupcze? Kim jesteś? - zdenerwował się obrońca. Nieznajomy opuścił kaptur i spojrzał na strażnika. Młody rycerz poczuł jak ciemne oczy wędrowca niemal wbijają się w jego głowę, plądrują serce i wertują duszę. Nie rozpoznawał tej zmęczonej, przeciętej paroma bliznami twarzy, choć coś podpowiadało mu, że gdzieś już ją spotkał... - Nazywam się Borstard Arvanis... - zaczął przybysz - Byłem jednym z pierwszych ludzi, którzy przekroczyli bramy Sosarii. Wątpię, by te ziemie nosiły jeszcze kogokolwiek z tych, którzy przybyli tu razem ze mną. Wspólnie odkrywaliśmy ten świat, wydzieraliśmy lądy ciemności i stawialiśmy pierwsze domy. Uczyliśmy się rzemiosła, wytwarzaliśmy broń i mikstury, a potem podbijaliśmy kolejne tereny, ogradzając się murami od orków, ettinów i trolli. To były piękne czasy. Nasza cywilizacja rozkwitała, a ludzie, elfy, czarodzieje i krasnoludy przybywały tu z najdalszych zakątków świata... - Dlaczego więc odszedłeś? - zaciekawił się młody rycerz. - Nie odszedłem - Borstard spojrzał na ogromną bramę do Sosarii - Gdy Sosaria przeżywała swój najlepszy okres, byłem mistrzem alchemii i wytrawnym wojownikiem. Wspólnie z moimi kompanami pustoszyliśmy wszelkie siedliska zła, plądrowaliśmy lochy i legowiska smoków, chroniliśmy zwykłych ludzi przed mordercami. Zawsze jednak pragnąłem czegoś więcej i moje prośby zostały wysłuchane. Ze śmiertelnego snu obudził mnie Mephisto i uczynił jednym z bogów. - Byłeś bogiem? Nigdy o tobie nie słyszałem! - strażnik zaczął traktować Borstarda z przymrużeniem oka. - Gdy zrzuciłem kajdany śmiertelności, przyjąłem nowe imię, które brzmiało "Elfin". Mephisto oddał mi we władanie pióro do pisania historii świata i zostałem pierwszym bogiem przygody. Stworzyłem pierwszą historię świata i kierowałem jego losami, gdy odkrywano nowe lądy. To ja sprowadzałem na miasta nieszczęścia i ja pomagałem wojownikom stawać się bohaterami, prowadząc ich do boju. To ja byłem natchnieniem dla skrybów, którzy opisywali ich czyny i ja dyktowałem nuty bardom, którzy śpiewali na ich cześć. - Co więc robisz po tej stronie muru? - Z ogromną władzą wiąże się obowiązek stawienia czoła ogromnym pokusom. Nie wyrzekłem się swojego śmiertelnego ciała. Mephisto pozwolił mi zatrzymać swoją cząstkę człowieczeństwa, ale pod warunkiem, że to co boskie nie będzie się przeplatać z ty, co ludzkie. Raz więc budziłem się jako Elfin, przemierzałem Sosarię na swoim kirinie i pisałem losy świata, a raz budziłem się jako Borstard Arvanis, by szukać sławy i bogactwa. I choć długo opierałem się pokusie, by dłonią Elfina pobłogosławić żywot Borstarda, ostatecznie jej uległem. Stworzyłem złoto i magiczne składniki, po czym wsunąłem je do torby Arvanisa - wędrowiec przerwał i utkwił wzrok w ziemi, jak gdyby pogrążył się w żalu za swoje czyny. Po chwili otrząsnął się, podniósł głowę i ciągnął dalej - Mój występek został zauważony i potępiony przez Mephisto. Wygnał mnie z Sosarii, a ja nawet nie próbowałem się bronić. Okazałem się zdrajcą, dlatego przyjąłem karę z pokorą. Zasłużyłem na nią. - Co było potem? Próbowałeś wrócić? - dopytywał strażnik. - Nie, wracałem czasem, żeby spojrzeć na Sosarię zza muru. Zwiedzałem inne wymiary, wędrowałem wśród gwiazd, oglądałem rzeczy, o których nie śniło się filozofom. Broń plująca ogniem, stalowe smoki, miecze jarzące się jasnym światłem... Tułałem się też po innych światach, ale nigdzie nie zagrzałem miejsca na dłużej. Rzeczywistość Ultimy, jaką znasz, kończy się. Światy upadały jeden po drugim, aż zostało ich naprawdę niewiele. Na tych, które się ostały więcej jest potworów niż tych, którzy mogą z nimi walczyć. - To prawda... - rycerz Lorda posmutniał, obrócił się i spojrzał przez bramę. W oddali majaczyło jedynie trzech śmiałków... A przecież bywały czasy, gdy krainą władał niemal gros śmiertelników... Strażnik odwrócił się z powrotem w stronę Elfina, żeby zadać mu jeszcze kilka pytań, ale tego już nie było. Jego pamięć powoli odsłaniała przed nim wspomnienia z dzieciństwa, gdy to wertując stare księgi i kroniki w królewskiej bibliotece natrafił kilka razy na wzmianki o Elfinie, jednym z bogów wyklętych. Wtedy jednak nie zwrócił na niego większej uwagi, skupiając się na dwóch pięknych boginiach opisanych w tym samym rozdziale. Czy faktycznie właśnie spotkał Pana Przygody, Mistrza Iluzji, Siewcę i samozwańczego Jeźdźca Wiatru? A może to tylko jeden z wielu obłąkańców, których jakieś tragiczne przeżycia pozbawiły jasności umysłu? A może to tylko wyobraźnia spłatała strażnikowi figla...?
******************************************************************
Tym przydługawym słowem wstępu chciałbym się przywitać z szanownymi koxami (jeszcze się tak mówi w ultimowym slangu?) i podzielić paroma refleksjami.
O mnie: Grałem na tym shardzie lata temu, gdy - bez obrazy - część z Was jeszcze pewnie nie ułożyła się główką do dołu. Najpierw jako zwykły gracz, a potem zostałem Quest Masterem - M.in. napisałem historię świata i ciągnąłem przez jakiś czas fabułę. Niestety, podkusiło mnie, żeby sobie zespawnować trochę golda i regów, a także obdarować nimi znajomych, którzy urządzali regularne pielgrzymki pod moje prywatne (w świecie rzeczywistym) drzwi, co nie umknęło reszcie ekipy. Złamałem regulamin to mnie wykopali - nie ma co drążyć.
Niemniej, szeroko pojęty świat gier fabularnych, rpg, fantasy etc. zawsze był dość istotną częścią mojego życia i chociaż MW jest w całości dzieckiem Mepha, to jednak mam pewien szczególny sentyment do tego serwera i od czasu do czasu wchodzę na stronę, żeby sprawdzić, co "słychać". Od mojej eksmisji pojawiło się wiele ciekawych zmian i momentami aż korci mnie, żeby na nowo zainstalować grę i pozarywać parę nocek (ale z drugiej strony: praca, rodzina, już nie za bardzo wypada). Niemniej jest kilka rzeczy, które mnie "kłują" i dlatego zwracam się do userów, żeby odpowiedzieli/rozwiali moje wątpliwości, nakreślili mi trochę grę od strony aktualnego gracza. Być może odpowiedzi na niektóre pytania znalazłbym na stronie, ale aż tak bardzo na bieżąco z nią nie jestem, żeby orientować się we wszystkim:
1. Czy są jeszcze jacyś gracze z dawien dawna, gdy w PvP wystarczyło powiedzieć: "koń zabij", a potem się tylko zbierało loot? Są może ci, którzy onegdaj grali Dimrodem, Curianem, Desem, Bromalim, Sachelianem albo kimś "spokrewnionym"?
2. Czy wciąż jest klimat? Nie mam na myśli oszołomów biegających po grze i prowadzących dialogi przesycone "bywajami", "azaliżami", "jednakowożami" i stekiem słów, których nie rozumieją, a brzmią wg nich klimaciarsko. Chodzi mi o to, czy jest w tej grze jeszcze ten pierwiastek, który sprawiał, że zapominało się o reszcie świata, wczuwało w postać i kończyło sesje z "wypiekami" na twarzy? Czy może raczej teraz emocje towarzyszące zabiciu kogoś są porównywalne z beznamiętnością ustrzelenia kogoś w Cal of Duty, wyprawy to nudny obowiązek na drodze ku bogactwu, a craftowanie to bezduszne bocenie na skryptach? Czy craftowanie sprawia jeszcze w ogóle radość?
3. Czy wieczorami da się fajnie pograć, żeby "nie wiało" pustkami? Czy może raczej liczba graczy jest nieproporcjonalna względem rozmiarów świata i trzeba się ostro nagimnastykować, żeby poczuć, że to mimo wszystko gra mmo?
4. Czy gildie znaczą tyle co kiedyś? Młucą się nawzajem, oblegają miasta, straszną n00bków i eksterminują strażników?
5. Czy Aryman jest naprawdę tak nieogarniętym QM-em, na jakiego wygląda, gdy czytam jego newsy i komentarze na stronie? Bez ofensywy z mojej strony, nic do Ciebie nie mam, bo nawet Cię nie znam, ale odnoszę wrażenie, że fabuła świata stała się płytka, banalna i przewidywalna. Czy duża ilość QM-ów nie sprawia, że świat przestał być spójny? Czy QM-owie czują pasję w tym, co robią? Mają jakiś jasny cel, do którego dążą? Jak questy i eventy są odbierane przez graczy? Czy questy/eventy paraliżują normalną grę na serwie? |
|
Aryman | 2014, sie 20 15:08 | 2014, sie 20 15:45
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2015, maj 7
Wind | |
to ja Ci odpowiem jak że mnie wywołałeś
ad1. żaden z twoich byłych kolegów nie gra, a Ciebie ekipa bardzo dobrze kojarzy właśnie przez to co dla swoich kolegów zrobiłeś
ad2. czasami klimat jest, czasami go nie ma jak to bywa w grze,
ad3 patrz ad2 klimat zamieni na czas wolny, zla pogodę - wybierz sobie
ad4. Nie, nie znaczą tyle co kiedyś bo gildii jak na te chwile najzwyczajniej nie ma - o przepraszam, są dwie ale członków ich rzadko widać
ad5. Tak Aryman jest mało ogarniętym QMem na którego questy chodzi zazwyczaj więcej niż polowa online, polowy z tego co robi ten nieogar tu nie ma bo nie ma dostępu żeby wpisywać wieści ze świata, newsy są jakie są a komentarze, tak samo, nigdy nie byłem potulny jak grałem czy teraz jak jestem w ekipie, zawsze mam swoje zdanie które bez ogródek przedstawiam, i na koniec, znamy się, jestem tu od początku shardu i znamy się bardzo dobrze
btw wystarczy poczytać tematy w dziale questy i eventy a później spojrzeć na online
z tego co ja wiem Historie Świata napisał Tanarii i to jego Historia bawi graczy jak na te chwile
Ladnie piszesz i to tyle |
|
Elfin | 2014, sie 20 16:25 | 2014, sie 20 16:27
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2014, wrz 22 |
Sęk w tym, że jeśli online jest kilkunastu graczy, to połowa z nich na queście nie jest żadnym osiągnięciem
Pamiętam, jak dawniej dało się zrobić questy z bitwami na kilkadziesiąt osób - choć może wtedy i gracze byli bardziej chętni do współpracy, i z GM-ami na tyle dobrze się współpracowało, że można było zaaranżować co większego.
Historia:
http://www.mw-shard.pl/index.php?exec=show_history_info
jest mojego autorstwa. To, że wkleił ją na stronę ktoś inny nie ma żadnego znaczenia - co napisałem, przesyłałem w pliku do innego GM-a, który akurat zajmował się stroną.
Co do moich przekrętów - GM-i najczęściej odchodzili przez jakieś mniej lub bardziej spektakularne "akcje". Ja nadprodukowałem jedynie kilkaset tysięcy sztuk gp i kilka tysięcy regów. Bywali tacy, którzy majstrowali przy statach/skillach, czy maskowali bugi na dużą skalę. Wątpię, żebym faktycznie był pamiętany przez kogokolwiek - zwłaszcza, że lata mojej aktywności przypadały na kilka "pokoleń" graczy wstecz.
Może za ostro Cię oceniłem - zawsze lepszy QM, który jest aktywny, niż taki, który "po prostu jest". Jakikolwiek by efekt jego aktywności nie był. Wydaje mi się jednak, że trzeba od siebie na tym stanowisku trochę wymagać: jeśli nie da się błyskotliwością questów/eventów, trzeba nadrabiać językiem, gramatyką, ortografią i interpunkcją - bez baboli i literówek (nawet tych najgłupszych: "troche", "ad1." zamiast "ad. 1" itd.)
Znamy się? Z "realu", czy z gry? Niewielu graczy pamiętam - większość z nich wypisałem w poprzednim poście. Z osiedla? Przemski, Stefan, Benio, Paweł, Krystian, Tomek, Adrian, Grzybek? Więcej nie znam, a przynajmniej nie kojarzę - wiek nie ten i pamięć nie ta |
|
Aryman | 2014, sie 20 16:37
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2015, maj 7
Wind | |
znamy się z gry, pamiętam Cie jak byłeś GMem, nie neguję tego że napisałeś pierwszą Historię Sosarii, napisałem jedynie że teraz Historia jest Tanariego i ona bawi, a może i nie bawi, graczy
co do online, jest jakie jest, gracze są różni, od skoksanych do początkujących, dla każdego znajdzie sie cos do zabawy, nawet dla 2 czy 3 chętnych osób robię miniquesty o których nikt nie musi być informowany, teraz zajecie miasta przez demony, gracze miasto wyzwalali 2 dni aż wyzwolili i takie przygody podobają się im najbardziej i takie też robię, jest też Robak, wymyślony przez gracza, za Twoich czasów pewnie by nikt tego nie dostrzegł był tak duży online, a tu, heretycy zostali dostrzeżeni, i zabawa trwa, Robak uwieziony, ale quest się nie skończył, jedynie heretycy znikneli :/ |
|
lary | 2014, sie 20 18:22
|
|
|
|
|
| Postać ukryta | |
|
2006, lis 13
Odległe | |
Sprostowanie - Historię napisał Elfin, którą w późniejszym czasie Tanari kontynuował/aktualizował. @Aryman nie wprowadzaj w błąd.
@Elfin: Kilku z wymienionych w poprzednim poście graczy rozpoczęła grę na Rebornie, aktualnie nie wiem czy nadal grają.
|
| Per aspera ad astra...
|
Aryman | 2014, sie 20 18:37
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2015, maj 7
Wind | |
@lary nie wprowadzam w błąd, czytaj ze zrozumieniem, teraz to co bawi graczy to Historia Tanariego ( tak mnie jest to przedstawione ) teraz są rody i rada magów, wtedy był British i Bogowie |
|
lary | 2014, sie 20 18:47
|
|
|
|
|
| Postać ukryta | |
|
2006, lis 13
Odległe | |
No tak, historię na MW REBORN tworzy póki co Tanari. Tylko, że Elfin pisał o starym MW na którym miał okazję grać i gmować.
|
| Per aspera ad astra...
|
Aryman | 2014, sie 20 18:57
|
|
|
|
|
| Brak postaci | |
|
2015, maj 7
Wind | |
OK jest nieporozumienie, @Elfin napisał pierwsza Historie na starym MW, nową Historie na Rebornie napisał @Tanari i wszystko wyjaśnione | | | | | | | | | | |
| | | |
|